W mediach społecznościowych funkcjonuje grupa dla osób chorych onkologicznie z okolic Zielonej Góry. Początkowo miała być platformą do rozmów, wymiany doświadczeń i wsparcia dla kobiet chorujących na raka piersi. Dziś jednak zrzesza wszystkie osoby dotknięte nowotworami.
-Temat jest mi bliski, bo kiedyś sama przechodziłam raka piersi — mówi Marta Tenenbaum, inicjatorka akcji. - Wcześniej pracowałam w fundacji, dziś jednak działam już tylko z inicjatywy społecznej.
Pojawiła się potrzeba
-Znam bardzo wiele kobiet, które są po raku piersi, znam też lekarkę, która specjalizuje się w diagnostyce i leczeniu chorób nowotworowych. To właśnie w rozmowie z nią pojawił się temat potrzeby uszycia takich toreb na Kliniczny Oddział Chirurgii Ogólnej i Onkologicznej Szpitala Uniwersyteckiego w Zielonej Górze — opowiada Marta Tenenbaum.
Nie trzeba było długo czekać
Wystarczyła jedna informacja na facebookowym forum, aby zmobilizować wolontariuszki do natychmiastowej pomocy. Przestrzeń udostępniła zaprzyjaźniona Pracownia Krawiecka Mini Bambini, która już wcześniej współpracowała z Fundacją. - Do akcji przyłączyły się kobiety, które chorowały, albo teraz chorują. Szyły także dzieci i młodzież, które regularnie biorą udział w warsztatach krawieckich — tłumaczy pani Marta. -Zrzuciłyśmy się na materiał i zabrałyśmy się do pracy — dodaje. Tak, w zaledwie kilka godzin powstało 156 toreb na dreny, które trafiły do zielonogórskiego szpitala. - Mamy mocną ekipę. Wystarczy rzucić hasło i od razu zgłasza się mnóstwo rąk do pomocy.
Czym są torby na dreny?
Taka torebka przeznaczona jest na butelki Redona, którymi zakończone są dreny, czyli rurki odprowadzające płyny pooperacyjne. Jak tłumaczy Marta Tenenbaum, bywa, że pacjentkom po mastektomii z jednoczesną rekonstrukcją zakłada się nawet 6 drenów zakończonych butelkami. -To zwisa z ciała. Takie torby umożliwiają przede wszystkim normalne chodzenie, ale także komfortowy prysznic – dodaje.
Toreb na pewno nie zabrakie
-Planujemy kolejne tego typu akcje – kontynuuje pani Marta. Bo choć toreb powinno wystarczyć nawet na rok, to bywa, że się gubią. -Nie chcemy, żeby ich zabrakło, dlatego wstępnie rozmawiałyśmy, aby doszyć je w czerwcu, albo po wakacjach, we wrześniu — mówi inicjatorka akcji i dodaje, że między czasie na oddział będą także trafiać torby szyte indywidualnie. -Piszą do mnie dziewczyny, które szyją w domach. Proszą o szablony, bo chcą torby doszywać i co jakiś czas dowozić je do szpitala – dodaje.
Czytaj też:
Komary - co je wabi a co odstrasza?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?